Muszę się przyznać, że nigdy nie używałam skrzydeł indyczych. Z kurczaka często. To był błąd. Te indycze mają dużo mięsa i zdecydowanie bogatszy smak. Widziałam w programie M-jak mięso jak chłopaki grillują te fragmenty indyka, ale ja dysponuję tylko piekarnikiem. Wymyślanie marynat to dla mnie przyjemność. Spróbujcie. U nas dwa skrzydła wystarczyły na spory obiad dla nas dwojga. Grubsza część wygląda jak udko kurczaka z marketu ;-)
2 skrzydełka indyka
3 łyżki sosu teriyaki (mój jest gęsty i słodki - jeśli sos taki nie jest można dodać łyżeczkę brązowego cukru)
2 łyżki pikantnego keczupu
3 łyżki sosu sojowego
1 łyżka ostrej musztardy
1 łyżeczka ostrego sosu chili
1 łyżeczka czosnku granulowanego
0,5 łyżeczki mielonego imbiru
sól
Skrzydełka, jeśli są duże (a zwykle takie bywają) rozdzielić w stawie. Natrzeć solą.
Składniki marynaty wymieszać dokładnie. Powstałą pastą wysmarować skrzydełka (resztę marynaty zostawić na później).
Odstawić minimalnie na 2 godziny, a najlepiej na całą noc.
Po tym czasie nagrzać piekarnik na 180 stopni. Skrzydełka piec w rękawie lub szczelnie zamkniętej formie do pieczenia (najlepiej dodatkowo uszczelnionej folią aluminiową) około 1 godziny i 40 minut (zależy od wielkości skrzydełek).
Po tym czasie wyjąć mięso z piekarnika i z rękawa lub otworzyć formę. Piekarnik przełączyć na grill i zwiększyć temperaturę na 230 stopni. Na dno formy wlać trochę wody, jeśli sosu będzie zbyt mało. Skrzydełka posmarować resztą marynaty (nie żałować) i zrumienić pod grillem z obu stron.
Wyjąć z piekarnika i odczekać chwilę. Mięso lubi odpocząć.
Do tak przygotowanych skrzydełek pasują smażone lub pieczone ziemniaki i pikle (papryka, cukinia, ogórki...)
Smacznego.
Komentarze
Prześlij komentarz