Wolno pieczona koźlęcina

Powinnam zacząć od tego, że nie jestem fanką kozich serów. Wyczuję promil w mieszance innych serów. Mięso kozie to zupełnie coś innego. Jakiś czas temu, na bazarku świątecznym, zobaczyłam potrawę z tego mięsa na stoisku Tatarskiej Jurty z Kruszynian. Przygotowałam chusteczkę (serio). Spróbowałam. Było pyszne! To mięso nie jest u nas popularne i ciężko je dostać. Jeśli już, to tanie nie jest. Mimo to, warto.
My mamy to szczęście, że znajomy hoduje kozy. Od niego udało się kupić tuszkę. Musieliśmy ją poporcjować. Krótkie szkolenie w internecie i udało się. Mój zamrażalnik jest chyba z gumy, ale zamrażarka jest na liście marzeń dość wysoko.
Kolejny problem, jak dobrze takie mięso przyrządzić. Koleżanki z Bałkanów pomogły.
Nie jest to danie błyskawiczne, ale właściwie robi się samo. Trzeba je zaplanować z wyprzedzeniem.
Efekt wart jest oczekiwania. Myślę, że wszyscy, którzy mieli okazję spróbować, potwierdzą :-)




1,2 kg mięsa młodego koźlęcia, najlepiej z uczciwej wiejskiej hodowli

Część pierwsza:
około 2 l maślanki, jogurtu naturalnego

Mięso kozy zalać maślanką lub jogurtem i zostawić w chłodnym miejscu na 48 godzin. Musi być dokładnie przykryte płynem. W tym czasie nic nie musimy robić jeśli chodzi o przygotowanie potrawy ;-)

Część druga:
mięso z maślanki
1 łyżka tymianku
1 łyżka oregano
2 ząbki posiekanego czosnku świeżego lub 1 łyżka suszonego
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki syropu klonowego
2 łyżki musztardy (u mnie Rosyjska)
tradycyjnie dodaje się też rozmaryn, ale ja za nim nie przepadam
sól

Mięso wyjąć z maślanki i opłukać pod zimną wodą.
Natrzeć solą.
Z powyższych składników zrobić pastę i dokładnie natrzeć nią mięso, tak uczciwie.
Włożyć do naczynia, dokładnie przykryć i zostawić w lodówce na 24 godziny. To dokładne przykrycie uchroni inne produkty w lodówce przed pięknym zapachem marynaty. Deserom raczej to się nie przyda.
Znowu mamy czas na coś innego.

Część trzecia:
zamarynowane mięso przekładamy do naczynia do pieczenia, które możemy szczelnie przykryć. U mnie to naczynie żaroodporne, uszczelnione folią aluminiową (taką do grilla, jest mocniejsza), przykryte pokrywką.
Naczynie włożyć do zimnego piekarnika i nastawić go na 120 stopni. Piec około 4-5 godzin. Nie trzeba się obawiać, że się przypali w takiej temperaturze.
Proces pieczenia trzeba zaplanować z wyprzedzeniem. Warto wstać troszkę wcześniej i potem delektować się delikatnym i aromatycznym mięsem.

Po tym czasie wyjąć mięso z sosu, który się wytworzył podczas pieczenia. Można je oddzielić od kości, jak szarpaną wieprzowinę. Sos spod mięsa można odparować, zabielić śmietaną i ewentualnie zagęścić mąką.
Kozę podaję z lekkimi surówkami w stylu bałkańskim lub kiszonkami.
Mięso jest niskokaloryczne i przygotowane beztłuszczowo.
Smacznego.



Komentarze